czwartek, 10 lipca 2014

Do innych domów...

W związku różnie bywa. A najtrudniej jest udawać przed dzieckiem, że wszystko jest w porządku, kiedy nie jest i kiedy jest się dość ekspresyjną osobą...
- Mamusiu, rozmawiałam z Panem Bogiem i Pan Bóg mi powiedział, że jak będziecie tak niegrzecznie rozmawiali z tatusiem i będziecie się kłócić, to weźmie was za ręce i zaprowadzi do innego domu.
Oniemiałam. Moja cztero i pół latka jest nad wyraz dojrzała. Jak w jej małej główce mogło zrodzić się tak poważne i rozsądne stwierdzenie.
- Mamusiu, a ja nie chce, żebyście poszli do innych domów, rozmawiajcie miło i grzecznie.

Chwyciła mnie za serce, ścisnęła je mocno, aż wycisnęła zeń łzy...

niedziela, 29 czerwca 2014

Wymyślona zabawa o pani zmierzarce i koledze Elbabecie

- Dzień dobry, czy jest u pani Elbabelt?
- Nie, a kto to taki?!?

Malwinka ma nieograniczoną wyobraźnię, a jej słowotwórstwo niejednokrotnie mnie zaskakuje...

- Bo to jest mój kolega, znamy się od dwóch lat. Zna go pani, mojego kolegę, Elbabeta?
- Niestety, nie znam...
- Bo wie pani, jestem taka duża, chciałam się u pani zmierzyć, bo pani chyba ma miarkę, widzi pani, ma pani miarkę.
- Tak, mam. A po co mam panią mierzyć?
- Bo chciałam się zmierzyć, bo mój kolega Elbelt ma imieniny i chciałam wyglądać miarowo. A pani jest panią zmierzarką.
- No tak, mam miarkę... Już panią mierzę.

Mierzę. Malwina idealnie pozuje, a to podnosi rękę, a to wypina brzuszek, a to prostuje.

-Gotowe, pomierzyłam już Panią.
- Proszę mnie tam wpisać.
- Gdzie panią mam wpisać?
- Do komputera.
- A po co?
- Bo musisz zobaczyć, ile ja będę miarowo warzyć do mojej sukni.
- Dobrze, już wpisałam.
- To do widzenia.
- Do widzenia.

czwartek, 26 czerwca 2014

Podobna pani

- Mamusiu, chodź ze mną, ale szybko, chodź do sypialni.

Zaczęłam się bać. Cóż wymyśliła ta moja Kochana kopalnia pomysłów. Ostatnio pomalowała sobie całe stopy od spodu czarnym mazakiem. Na szczęście był to mazak do tablicy suchościeralnej.

- Malwiniu, a mam się bać?
- Nie, nie masz.
- To co wymyśliłaś? Co się stało?
- Coś Ci pokażę.

Wchodzimy do sypialni. Malwi prowadzi mnie do okna. Cóż ona takiego wymyśliła. Na łóżku ma rozłożone swoje rzeczy - plecak, kamizelkę, która jest kurtką, bo akurat gdzieś wyjeżdżała... Podeszłyśmy nagle do okna. Rozglądam się nerwowo, ale dyskretnie, z przerażeniem zastanawiam się, co przeskrobała... Przecież niedawno robiliśmy remont...

- Zobacz mamusiu - Malwinka pokazuje palcem w okno - widzisz tamtą panią, na balkonie, co obrywa kwiatki na balkonie.

Faktycznie, na balkonie bloku, który stoi za naszym, krząta się jakaś pani. Zdaje się, że obrywa suche, przekwitnięte kwiatki.

- Zobacz mamusiu, ona jest podobna do ciebie.
- A dlaczego tak uważasz?
- Bo ma takie same włosy jak ty i ma taką bluzkę, jak Twoja.

Oniemiałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Faktycznie mamy podobny kolor włosów, z przedziałkiem na boku, tamta pani miała nieco krótsze, ale kilka miesięcy temu miałam włosy własnie takiej długości. A bluzka? Bluzka... zaraz zaraz, miałam taką. Ale jak to bluzka, w której chodzi się na co dzień po domu, sprała się, porozciągała, nie mam jej już, ale rzeczywiście miałam. Nie wiedziałam po prostu, co mam odpowiedzieć.

- Malwiniu, jesteś naprawdę spostrzegawcza - wykrzesałam jedynie tylko tyle z siebie i przytuliłam moją najdroższą panią Obserwatorkę.
- A wiesz mamusiu, te wszystkie kwiaty są moje magiczne, ponieważ zmieniają kolory...
- Moja Księżniczko, ale Ty masz wyobraźnię.
- No wiem, kocham Cię bardzo mamusiu.
- Ja Ciebie też, bardzo, bardzo mocno.

Zaskakuje na każdym kroku. Oby ta wyobraźnia zaprocentowała w przyszłości.

środa, 25 czerwca 2014

Bo ta sukienka nie miała tego, no...

- Malwinko, podobały Ci się sukienki od babci? - babcia spytała Malwinki.
- Tak, fajne są, babciu.
- To babcia się cieszy.
- Ale babciu, wiesz co się stało?
- Co takiego?
- Jedna sukienka nie miała tego, no, jak to się nazywa, mamusiu? - tu zwróciła się do mnie...
- Jejku, nie pamiętam córciu.
- Mamusiu, jejku, no jak to się nazywa...

Domyśliłam się o co chodzi. Kurcze, nieładnie wyjdzie... Nagle Malwinka zaskoczyła:

- ... nie miała metki jedna sukienka.

Zamurowało mnie. Czekałam dalszego rozwoju...

- No tak, nie miała jedna sukienka metki. - Malwinka spokojnie zadowolona z siebie wygłosiła, a babcia się zmieszała - A dlaczego nie miała metki, babciu? - ja zamarłam, ale widok bardziej zmieszanej babci spotęgował we mnie uczucie satysfakcji. Wtrąciłam, żeby uciąć dalszą rozmowę:

- Malwinko, no nieraz sukienki nie mają metek.

Mojej córci nie dało się tak łatwo przegadać. Ciągnęła dalej. Dalej i dosadniej... no cóż...

- Nie miała metki, bo ona była z tego, jak to się nazywa - znów niepokój, dlaczego nie może skończyć tej rozmowy, mam nauczkę na później, nie wolno rozmawiać przy Malwince, bo wszystko usłyszy i powtórzy. Za późno, wydało się:
- Już wiem, ta sukienka jest z ciuchów.

No trudno, mleko się rozlało. Babcia zakłopotana, zaczęła się tłumaczyć:

- Malwinko, jest kupiona w komisie dziecięcym.
- No tak, z ciuchów! - skwitowała zadowolona z siebie Malwinka.

Babcia próbowała się później tłumaczyć, ale Malwinka była niezwykle dumna z siebie, że potrafiła tak świetnie określić pochodzenie sukienki. Nie, żeby kupione na ciuchach było gorsze, ale akurat ta sukienka była dość mocno znoszona...


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Podobna do taty...?

- Co tak się na mnie patrzysz, Mamusiu?
-Bo jesteś taka piękna i nie mogę się nadziwić, że jesteś tak podobna do taty.
- Nie jestem do niego podobna.
- A dlaczego tak mówisz?
- Bo ja jestem do Ciebie podoba, bo jesteśmy dziewczynami. A wogole, to tata ma włosy na brzuchu i cucusiach, a ja nie mam.

Faktycznie, pod tym względem nie jest podobna:) Jak mogłam przeoczyć takie szczegóły...

niedziela, 30 marca 2014

Bo ja muszę cię wychować

- Babciu, jeszcze frytki mi zrób.
- Malwinko, babcia Ci szyneczkę ukroiła, mamusia Ci kanapeczkę zrobi.
- Babcia, ja to Cie muszę wychować. Wnusia przyszła do Ciebie, to chodź i szykuj dla wniusi, bo ona przyszła, a jak pójdzie do domu, to wtedy sobie usiądź i siedź i odpoczywaj z dziadkiem.

Ogarnęło nas zaskoczenie. Jakież to było trafione. Akurat ta babcia mało kiedy potrafiła cokolwiek uszykować.

Potem była zabawa, występy, domek pod parasolem, ozdowy, wycinanki.

- Malwiniu, kończ zabawę, bo będziemy jechać do domu.

Malwinka grzecznie zbiera swoje rzeczy i wychodzi z parasolowego domku:
- Dobrze, popatrz babciu, to są Twoje rzeczy, a ja już muszę się szykować do domu. To ty sprzątaj,  ja będę się ubierać i patrzeć, jak ty sprzątasz.

Hmm... No cóż, nie można było temu zaprzeczyć. Ostatecznie Mlwinka pomagała sprzątać.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Bo JA tu jestem

- Mamusiu, dlaczego płaczesz?
- Nie płacze, Córciu...
- No widzę, że płaczesz.
- Bo mnie głowa bardzo boli...
- Ale już Cie nie boli, bo ja tu jestem z Tobą!

Faktycznie, nie mogła boleć, bo Ona przyszła, a Ona przecież jest lekarstwem na wszystko.